Informacje

„Victim blaming” czyli obwinianie ofiary

Data publikacji: 10 października 2019, 09:45
Autor: Jolanta Michasiewicz

Miasto Stołeczne Warszawa w oparciu o projekt zainicjowany przez Zarząd Dróg Miejskich przygotowało kampanię, z głównym i fundamentalnym celem: zbudowania świadomości, że uważność na drodze jest jednym z podstawowych czynników, gwarantujących bezpieczeństwo. Twórcy wyjaśniają, iż ze swoim przekazem chcą dotrzeć do kierowców i samych seniorów, zwiększyć świadomość, zmniejszyć ryzyko wypadku. Apelują: Uwaga, wrażliwość, odpowiedzialność i wzajemne zrozumienie wśród użytkowników drogi - tylko tyle i aż tyle potrzeba do zmiany postaw, a tym samym zwiększenia bezpieczeństwa na drodze. Kampania pn. „Obudź się!” trwa i wywołuje wiele emocji. Wśród tych krytyczne oceny filmu zapowiadającego kampanię, iż obwiniane są ofiary tu zdarzeń drogowych, a nie ich sprawcy.

Co oznacza „victim blaming”? Często stykamy się z nim np. czytając o ofiarach przemocy domowej, przestępstw seksualnych itd. „Victim blaming” czyli obwinianie ofiary, ma miejsce gdy ofiara przestępstwa czy innego bezprawnego działania w całości lub części jest uznawana za odpowiedzialną za… poniesioną krzywdę. Np. ofierze gwałtu jest wytykane, iż była ubrana wyzywająco („prosiła się o to”). To niezwykle krzywdzące, jednak uprzedzenia wobec ofiar istnieją nadal. Victim blaming - jak jest to definiowane - ma na celu złagodzenie uprzedzeń wobec ofiar oraz postrzegania, że ofiary są w jakikolwiek sposób odpowiedzialne za działania przestępców. Przywołany clip reklamowy ma być przykładem zjawiska wiktymizacji prawa w ruchu drogowym. Tu konkretnie obwiniany ma być pieszy - senior. Czy rzeczywiście ustawodawca nie powinien dostrzec, że pieszy jest niechronionym uczestnikiem ruchu drogowego, że ryzykuje życiem? Czy ustawodawca nie powinien jednak to kierowcę zobowiązywać do skupienia uwagi na pieszym? Czy 70-letni senior, idący o kulach lub z „balkonikiem” może… wtargnąć pod koła pojazdu.

Zachęcam do kolejnego, uważnego zapoznania się z filmami kampanii „Obudź się! Uwaga = życie”. Czy rzeczywiście są szkodliwe?